Najnowsze wpisy


Błagam Cie o życie.


29 września 2025, 21:24

Boję się. 

Boję się cholernie.

I marzę by moje lęki były tylko lękami .

By okazały się nieprawdą. 

Tak bardzo Boję się go stracić. 

Strach ma wielkie oczy. Wiem to. 

Ale wiem tez jak wygląda życie. 

A on jest za młody. My jesteśmy. 

Wiec jeśli mnie słyszysz, proszę Cie o życie, słyszysz, błagam Cie o życie. Nie zabijaj go Kiedy cierpię

Proszę o życie. Jesteśmy za młodzi. 

 

Powiedz co mam oddać?oddam wszystko co mam, a mam swoje życie. Oddam bez wahania, bo mi nie zależy na nim. Jemu tak . Ja żyje dla nich, żyje dla innych. Wiec błagam Cie o życie.

 

 

Smutne straszne samotne


04 września 2025, 21:29

To takie trudne. Podjąć decyzję i z nią zyc. 

Teraz go nie nawidze. Chce zabrać psa i odejść. 

I z dnia na dzień sie oszukuje, by przeżyć...


04 sierpnia 2025, 22:09

Chciałabym coś powiedzieć doktorku. 

 Tylko tak, żebyś tego nigdzie nie zapisal, nie odnotował. Najlepiej zapomnial. Boję sie tak naprawdę przyznac do tego, bo to żałosne, bo sie użalam nad sobą i szukam kogoś kto tez to zrobi. 

Tak naprawdę to nie chce mi sie żyć. 

Jeszcze walczę. Ale nie widzę sensu w życiu. Kiedy nie układa sie pomyślnie.  

Chciałabym doktorku żeby ktoś pozwolił mi odejść. Czekam na pozwolenie i boję się tego dnia. Kiedy na pozwolenie nie bede juz czekać. 

 Ludzie mówią w luźniej rozmowie "gadasz glupoty", albo obracają to w żart, albo nie mowia nic. Bo co mają? 

 Kiedy chce sie zniknąć. Bo wszystko Cię miażdży od środka. 

Boję sie nawet tobie zaufac. Boję sie ze to gdzieś onotujesz. A jeśli przyjdzie ten dzień to powiedzą szalona, wariatka. Widzisz jak to ludzie nie doceniają tego co majam

Zazdroszczę ludziom którym chce sie żyć.  

Mnie sie nie chce. Nie o takim życiu śniłam. Lubię patrzeć na zachód słońca za oknami. Chmury pojedynczo zwisające na niebie przeplatające sie w kolorach bieli i szarości. Obraz niczym z puzzli. 

Pozwol mi odejść. Powiedz proszę ze nic się nie stanie. Ze ludzie będą dalej żyć jak żyli. Przez chwilę sie zatrzymają, pomyślałam nad sobą, pomyśla nade mna. Nieszczęsną. I pójdą dalej. Zapomną.

 

Wegetuje. Wszystko co robię utrudnia mi życie. Każda decyzja. Zamiast byc łatwiejsza sprawia ze jest trudniej. I Wszystko zdaje sie byc nieosiągalne. 

 

Niechce już rozmyślać nad tym czy pasujemy do siebie. Czy powinnam byc mniej , czy bardziej wyrozumiała, stanowcza, kochająca, myślącą czego ja chce. Poprostu nie chce.  

Czuje ze gasne. 

 

I z dnia na dzień sie oszukuje, by przeżyć jeszcze jeden dzień. Oszukuje sie rano gdy wstaje, ze moze dzień bedzie fajny. Ze w pracy zleci i wrócę do domu z mlodym i bedzie dobrze, bez krzyku, awantur. Oszukuje sie w pracy, ze przecież lubię jak sie dzieje, a prawda jest taka ze wróciłabym do domu, zasłoniła okna, włączyła serial i schowała sie pod kołdra marząc by dzień sie skończył i następny nie msdszedl. Tak jest czasami. Oszukuje sie ze im więcej im ciężej bede pracować to w końcu mnie zauważa, dostrzega, ze awansuje, bo przecież jestem taka błyskotliwa, dostrzegam słabe punkty, bo przecież czuje ze wiem więcej, rozumiem więcej niż inni moi koledzy i przecież chxe bardziej niż oni, by jakoś bylo, hulało, by tak jak w moim życiu w końcu bylo dobrze, bez klotni, przypychanek, spychologii. Oszukuje sie gdy odbieram młodego, ze moze mial dobry dzień i gdy wrócimy do domu to sie obudzi i nie bedzie płakał z nie wiadomo jakiego powodu. Albo wyjdzie z pokoju gdy odeśpi i bedzie można dalej coś porobić i z nim i w domu. Ze mąż sie nim zajmie, ze weźmie jego i psa na spacer. A moze ze razem pójdziemy i bedzie nam sie chciało. Albo posprzątamy razem, ugotujemy i wspólnie odpoczniemy.  

Ale nie, Oszukuje sie ze wieczorem zasnę obok męża. Ze mnie przytuli, dotknie, powie czułe słowo. Może nawet będziemy sie kochać jak kiedyś z odrobina namiętności. 

Oszukuje sie w nocy Kiedy wstaje na siku albo herbatę i widzę, ze w salonie gra telewizor, a on zasna na kanapie niewykapany, nieprzykryty kocem.

 

I tak codziennie klamie sobie w lustrze prosto w oczy

Ciężko mi Boze


29 lipca 2025, 21:04

Ciężko mi na duszy. Czuję sie tak jakby nie bylo wyjścia.  Jakbym sie władowała w problemy i nie mogła z nich wydostać.  Jeszcze jest wiele możliwości ze coś nie wyjdzie. 

 

Ale na boga... jak często moze mi je wychodzić. Dlaczego wszyscy dostają to czego chcą. Albo mają zajebista prace i zwiazek,  albo zwiazek albo pracę. 

A ja ani jedno ani drugie. I staram sie w oby dwóch kwestiach. 

Naprawdę mam odpuścić.?

Czuje sie przygnieciona . Było mi już prawie ok. Byłam gotowa postawić na siebie. Zacząć zyc od nowa. Spróbować tak jak bym Chciała. 

 Ale daje się ponieść emocjom. 

Brak mi tego. 

Umiejetnosci dobrego rozegrania. 

Ale ciężko mi bo martwię sie o finanse, o zdrowie męża. O to ze znowu z siebie rezygnuje. 

I nie widzę rozwiązania.

 Czasami czuje ze coś sie dobrze skończy.

 A teraz , teraz czuje ze mogę sie czuć jeszcze normalnie jak wcześniej tylko wtedy gdy zrezygnuję z tego. Albo jesli nie dostaniemy kredytu. 

Ehh

Jakoś


18 lipca 2025, 22:30

Dawno,  dawno nie pisałam. 

Nie zwierzałam się. 

Zamknęłam się w sobie. 

Już nie mówię.  Ale jest jakoś. 

Jakoś budze się, wstaję, pracuję. 

Zajmuje domem. Bo on jest chory. I to rozumiem. 

 

Jednak  coś jakby mnie wołało.  Do spróbowania życia.  

Odwagi brak.